23.02.2013r.
Zacznę od początku. Kiedy skończyłam liceum szczęśliwa wyprowadziłam się do innego miasta. Miałam nadzieję, że zacznę wszystko od nowa, będę mieć czyste konto, znajdę nowych znajomych i wszystko się ułoży. Po prostu liczyłam na to, że wszystko się ułoży tak jak w każdej bajce. Z początku moje życie w nowym miejscu wyglądało jak bajka, było idealnie. Dopóki nie spotkałam na swojej drodze mojego księcia. Niby książę jak każdy inny, ale On miał coś w sobie. Coś co mnie do Niego ciągnęło. On był jak narkotyk. Moje ciało krzyczało Jego imię. Błagało o więcej. Potrzebowałam Go. Czy byłam od Niego uzależniona? Tak, z pewnością. Od Niego można się uzależnić nawet w jeden dzień. On działa gorzej niż heroina.
17.10.2012r.
Tego dnia spotkałam Go po raz pierwszy. Przez przypadek wpadłam na Niego w sklepie. Niby niepozorne spotkanie, którego żadne z nas nie zapamięta, a jednak. Zgubiłam wtedy portfel, z kartami, dokumentami i wszystkimi pieniędzmi. Ten dzień wydawał się mi wtedy taki okropny, ale on był niczym w porównaniu do tego co jest teraz. Resztę dnia spędziłam na poszukiwaniu mojej zguby. Tego dnia, więcej Go nie spotkałam.